8/10
Inne tytuły: Ichi
ritoru no namida, 1リットルの涙
Gatunek: dramat,
młodość, familijny
Reżyseria: Murakami
Shosuke, Kinoshita Takao
Premiera: 2005
Ilość odcinków: 11
Czas trwania: 46
minut
Na podstawie: „1
litre of tears”- pamiętników Ayi Kitou
Obsada: Sawajiri
Erika, Nishikido Ryou, Matsuyama Kenichi, Fujiki Naohito, Yakushimaru Hiroko
Ikeuchi Aya to zwykła
piętnastolatka, której rodzina prowadzi sklep z tofu. Jej pragnieniem jest
dostanie się do jednego z najlepszych liceów w mieście. W dniu egzaminów
przysypia w autobusie i tym samym przegapia swój przystanek. Biegnąc do szkoły,
przewraca się i rani w nogę. Wtedy poznaje Asou Haruto, który postanawia jej
pomóc i podwozi ją na swoim rowerze do szkoły. Pomimo spóźnienia, udaje się jej
pomyślnie zdać egzaminy i dostać do wymarzonego liceum. Wkrótce po tym,
zaczynają się dziać z nią dziwne rzeczy. Coraz częściej traci równowagę i upada
prosto na twarz, ma problem z widzeniem i chwytaniem różnych przedmiotów.
Zaniepokojona tym matka dziewczyny, postanawia zabrać ją na badania do
szpitala. Diagnoza jest jednoznaczna- Aya choruje na ataksję rdzeniowo-
móżdżkową, która przy obecnym stanie medycyny jest niczym innym, jak podpisaniem
wyroku śmierci. U osoby cierpiącej na tą chorobę stopniowo zanika możliwość
swobodnego poruszania się, przykuwając ofiarę najpierw do wózka inwalidzkiego,
a następnie do łóżka. Później paraliżowane są umiejętności płynnego mówienia,
jedzenia a na końcu również i oddychania. Aya początkowo załamana tą
informacją, postanawia nie poddawać się i walczyć jak najdłużej się da, przy
wsparciu rodziny i swojego najbliższego przyjaciela, którym zostaje Asou. Choroba
jednak prędko daje o sobie znać, rozwijając się w bardzo szybkim tempie. By nie
stracić pogody ducha, Aya zaczyna pisać pamiętnik, dzięki któremu może przelać
na papier wszystkie swoje myśli i emocje.
Główna bohaterka jest
zwykłą nastolatką, która lubi spędzać czas z przyjaciółmi i ma marzenia jak
wiele dziewczyn w jej wieku- ukończyć wymarzoną szkolę, pójść na studia, wyjść
za mąż i założyć rodzinę. Jednak drogę w realizacji przerywa jej okrutna
choroba, nie dająca możliwości na normalną przyszłość. Mimo to, Aya nie
zamierza się poddawać i walczy twardo dalej, chociaż z roku na rok jest jej
coraz trudniej. Drama ukazuje kolejne stadium jej choroby. Z czasem, gdy nie ma
już siły w nogach, musi zacząć jeździć na wózku inwalidzkim. Wtedy zaczynają
się problemy w szkole, ponieważ budynek nie jest przystosowany do osób
niepełnosprawnych. Aya zmuszona jest opuścić swoją ukochaną szkolę, ponieważ zaczęła
stanowić problem dla innych uczniów. Jej ciało ma coraz bardziej ograniczone
możliwości, w końcu nie może już nawet wstać ze szpitalnego łóżka. Stopniowo odsuwają
się od Ayi najbliżsi przyjaciele, w tym również chłopak, w którym była
zauroczona. Pozostaje przy niej praktycznie tylko rodzina oraz Asou. I to
właśnie na niego największy wpływ ma wola walki Ayi i jej optymistyczne
podejście do życia, pomimo okrutnych rokowań. Przez pewne wydarzenie z
przeszłości, zamknął się w swojej skorupie, powoli jednak otwiera się ponownie na
świat i ludzi. Warto wspomnieć, że nie ma tutaj specjalnie zarysowanego wątku miłosnego. Owszem, Asou czuje coś więcej do Ayi
i vice versa, ale nie o miłość do grobowej deski tutaj chodzi. Do samego końca
zostaje najbliższą jej osobą, wspierając ją na każdym kroku.
![]() |
Aya Kitou |
„1 litre of tears”
oparte jest na autentycznej historii. W latach 1962-1988, w Japonii naprawdę
żyła Aya Kitou [ nazwisko głównej bohaterki zostało zmienione na potrzeby
dramy]. W wieku piętnastu lat poznała
prawdę o swojej chorobie. Chociaż było jej niesamowicie ciężko i często
płakała, nie poddała się do samego końca. Świadectwem jej walki z chorobą są
pamiętniki, które pisała do momentu, kiedy tylko mogła utrzymać w ręce
długopis. Zostały one opublikowane po raz pierwszy w Japonii w 1986 rok, dwa
lata przed śmiercią Ayi. Tylko do dzisiaj, w samej Japonii pamiętnik rozszedł
się w ponad 18 milionach egzemplarzy
i pomimo tego, że minęło już ponad dwadzieścia pięć od jej śmierci, jej słowa
wciąż podnoszą na duchu wiele osób zmagających się z tą chorobą, na którą wciąż
nie ma lekarstwa… To właśnie na podstawie tych pamiętników została zrealizowana
drama. Pod koniec każdego odcinka pojawiają się nawet zdjęcia Ayi oraz
fragmenty jej wypowiedzi. Fikcyjną postacią jest za to Asou, który został
wprowadzony na prośbę rodziców dziewczyny. Matka Ayi powiedziała, że naprawdę
chciałaby, żeby jej córka miała kogoś takiego w swoim życiu, kto podnosiłby ją
na duchu i wspierał do samego końca.
W główną bohaterkę
wcieliła się Sawajiri Erika, której
rola Ayi przyniosła sporą popularność i dwie nagrody dla najlepszej aktorki. Przepadam
za nią średnio, ale trzeba przyznać, że zagrała naprawdę dobrze, szczególnie,
że to nie była to prosta rola i łatwo w takich popaść w przesadę, jednak
Sawajiri udało się stworzyć wiarygodną postać. I to chyba do tego stopnia, że
rok później znowu dostała rolę umierającej dziewczyny w dramie Taiyou no uta. Ostatnio jednak jej
kariera nieco podupadła i poza „Helter Skelter”, który wywołał sporo
kontrowersji, nie zagrała w niczym szczególnym. Asou zagrał Nishikido Ryo, który akurat jest jednym
z tych johhnysów, którzy grają naprawdę na przyzwoitym poziomie. Niegdyś też
nie lubiłam go jakoś specjalnie, jednak ostatnio im więcej oglądam produkcji z
jego udziałem, tym większego przekonania do niego nabieram. Nie będę też
ukrywać, że cieszyła mnie bardzo obecność Fujikiego
Naohito, którego uwielbiam nie tylko za dobrą grę aktorską… Ostatnio
załapałam na niego niezłego bakcyla i oglądam z jego udziałem wszystko jak
popadnie. Tutaj wcielił się w rolę w neurochirurga, który zajmował się
przypadkiem Ayi.
Dramy o chorobach często mają to do siebie, że oscylują na granicy taniej melodramatyczności, na którą ja zawsze muszę się złapać i potem ryczeć jak bóbr, chociaż moje wewnętrzne „ja” próbuje mi przetłumaczyć, że większość tych historii jest po prostu niedorzeczna. Dlatego bardzo długo broniłam się rękami i nogami przed obejrzeniem „1 litre of tears”, chociaż wiele osób próbowało mnie przekonać do obejrzenia, więc w końcu uległam z czystej ciekawości. I chociaż ma w sobie wiele ogranych schematów, to wciąż jest jedną z najbardziej unikatowych japońskich dram, szczególnie w gąszczu ckliwych dramatów, w których logika często wychodzi w połowie i nigdy nie wraca. Chociaż nie płakałam aż tyle co się spodziewałam, [ najwyraźniej wytraciłam już wszystkie rezerwy na inne melodramaty] to mimo wszystko historia Ayi poruszyła mnie i skłoniła do przemyśleń, czy byłabym na tyle silna, by stanąć do walki z taką chorobą. Na pewno jest to pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się fana japońskich dram- o ile znajdzie się tutaj jeszcze ktoś taki jak ja, kto jeszcze nie miał okazji tego zobaczyć. A jeśli nawet, to uzbrajać się w chusteczki i zabierać do oglądania!
Dramy o chorobach często mają to do siebie, że oscylują na granicy taniej melodramatyczności, na którą ja zawsze muszę się złapać i potem ryczeć jak bóbr, chociaż moje wewnętrzne „ja” próbuje mi przetłumaczyć, że większość tych historii jest po prostu niedorzeczna. Dlatego bardzo długo broniłam się rękami i nogami przed obejrzeniem „1 litre of tears”, chociaż wiele osób próbowało mnie przekonać do obejrzenia, więc w końcu uległam z czystej ciekawości. I chociaż ma w sobie wiele ogranych schematów, to wciąż jest jedną z najbardziej unikatowych japońskich dram, szczególnie w gąszczu ckliwych dramatów, w których logika często wychodzi w połowie i nigdy nie wraca. Chociaż nie płakałam aż tyle co się spodziewałam, [ najwyraźniej wytraciłam już wszystkie rezerwy na inne melodramaty] to mimo wszystko historia Ayi poruszyła mnie i skłoniła do przemyśleń, czy byłabym na tyle silna, by stanąć do walki z taką chorobą. Na pewno jest to pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się fana japońskich dram- o ile znajdzie się tutaj jeszcze ktoś taki jak ja, kto jeszcze nie miał okazji tego zobaczyć. A jeśli nawet, to uzbrajać się w chusteczki i zabierać do oglądania!
Tak jeszcze na koniec,
niedawno stacja MBC ogłosiła, że pod koniec tego roku, wypuści koreański remake
z Park Bo Young w roli głównej. Jeśli
mam być szczera, zupełnie mi się ta idea nie podoba i nie rozumiem sensu w tym,
by maglować tę historię po raz kolejny…
Nie rób mi tego! Ciaaa. już to zrobiłaś, Aiko już płacze! (naprawdę mam łzy w oczach!) Przy oglądaniu tej dramy miałam pełno chusteczek wokół siebie. Niesamowicie wzruszająca, mocna historia Ayi, zapada w pamięci i daje do myślenia. Dla mnie istne 10/10 :)
OdpowiedzUsuńJa akurat nie płakałam aż tak bardzo, jak się spodziewałam, ale oczywiście bardzo mnie ta historia wzruszyła i dała sporo do myślenia.
UsuńUuuu, minęło naprawdę dużo czasu nim podjęłam się tej dramy, za każdym razem wynajdywałam sobie powód by jej nie oglądać. No ale w końcu to zrobiłam i, niestety mnie wciągnęło. Piszę 'niestety', gdyż zrobiło mi w tamtym czasie sieczkę z mózgu. Akurat miałam w rodzinie przypadek osoby śmiertelnie chorej (niestety zmarła), więc dałam sobie dodatkowo chybiony strzał.
OdpowiedzUsuńDrama chwyci za serducho, jednak są takie życiowe problemy, przy których każdy człowiek wymięka. Wyjątkowo udana produkcja wśród tej całej japońskiej sieczki. Bardzo dobrze się oglądało, czasem zaśmiało, czasem zapłakało.
I mogłam się pogapić na Nishikido.. :D:D
Koreańska wersja? A feee...
Mi też bardzo długo to zajęło i też miałam milion pretekstów, by odłożyć to na później. W końcu jednak udało mi się zmotywować i nie żałuję, że to obejrzałam.
UsuńZgodzę się z tym, że " 1 litre of tears" wyróżnia się na tle melodramatów, które w Japonii produkowane są masowo, to większość z nich jest po prostu tandetna, przez którą ja nie mogę przebrnąć, a jak czytam opinie na internecie, to ludziom się to podoba O.O
Boję się tej koreańskiej wersji^^ Ostatnio to jednak jakaś nowa moda w tym kraju, co i rusz pojawia się jakiś remake japońskiej dramy.
Tak bardzo ryczałam na tej dramie T__T
OdpowiedzUsuńJest piękne i naprawdę smutna.
Ja płakałam mniej, niż się spodziewałam, ale mimo wszystko i tak się wzruszyłam;)
UsuńWybacz, ale nie przeczytam teraz Twojej recenzji, a to dlatego, że na weekend planuje zacząć ją oglądać, więc nie chcę psuć sobie niespodzianki. Jedno wiem na pewno muszę przygotować tonę chusteczek.
OdpowiedzUsuńA mogłabyś mi podać tę stronę z której korzystasz?
Oj zachęcasz... ^ ^ Chciałam to obejrzeć, teraz chcę nawet jeszcze bardziej, jednak jestem pewna, że będę ryczeć jak popadnie, więc póki co nie chce się chyba dołować ;) Obejrzę w najbliższej przyszłości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkane
Jak Japonię kocham próbowałam obejrzeć tę dramę trzy raz, lecz miałam takie podejście jak Ty na początku. No nie mogłam się przeboleć, nawet Nishikado mnie nie zachęcił. Nie przepadam po prostu za fabułą, gdzie od początku wiadomo, ze ktoś będzie musiał umrzeć. Inaczej się to miało z Kamisama mou sukoshi dake lub Deep Love, ale tam w sumie nie do końca było wiadomo jak potoczą się losy głównej bohaterki. Deep Love mnie baaaardzo zdziwiło.
OdpowiedzUsuńNatomiast nie miałam pojęcia, że 1 Litre no Namida jest na podstawie pamiętników. Wow. Muszę przyznać, że po tej informacji nabrałam do tej dramy nieco inną postawę. Uwielbiam wszelkiego rodzaju historię na faktach, zarówno na ekranie jak i w książkach. Chwilowo niby mam czas, ale i tak narzekam, że nie mam. Pracuję nad recenzją "Dzieci Ciemności" i tak cholernie ciężko jest mi zebrać myśli po tym filmie, że muszę się czymś "odmóżdżyć". Jednak ... chyba przekonam się do namidy ;]
Dopisuje tą drame do listy "OBEJRZEĆ". Zachęciło mnie zwłaszcza to, że jest na faktach oraz, że wątek miłosny nie jest wyraźnie zarysowany (brak mi ostatnio chęci na romanse).
OdpowiedzUsuńBędę musiała pamiętać, żeby położyć chusteczki w pobliżu gdy się za nią wezmę :3
Oglądałam i muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie płakałam tak na dramie i zaczęłam troszkę bardziej doceniać zdrowie.
OdpowiedzUsuńW życiu nie oglądałam żadnej dramy, jedyna, która mnie interesowała okazała się tak głupia, że tłumaczki, które chciały się za nią zabrać, odpuściły :D
OdpowiedzUsuńTo tutaj jednak wygląda naprawdę interesująco. Wiem, że w japońskim społeczeństwie traktuje się osoby niepełnosprawne prawie jak śmieci, że mangi takie jak Real są rzadkością. Istnienie takiej dramy, dobrze zagranej i uznanej, bardzo mnie interesuje, może kiedyś się za ten tytuł zabiorę.
trochę więcej niż litr łez w moim przypadku
OdpowiedzUsuńdrama była godna obejrzenia
obserwuje :3
Nie jestem fanką japońskich dram. Ba! Nawet nigdy żadnej nie obejrzałam, chociaż przymierzam się do tego od dłuższego czasu. Zdecydowanie zachęciłaś mnie do obejrzenia "1 litre of tears", tym bardziej, że (jakkolwiek by to okropnie zabrzmiało) lubię tego typu historie.
OdpowiedzUsuń25 year-old Physical Therapy Assistant Fianna Viollet, hailing from Baie-Comeau enjoys watching movies like Conan the Barbarian and Orienteering. Took a trip to Historic Town of Goslar and drives a Ferrari 250 GT. Pobierz Wiecej informacji
OdpowiedzUsuńadwokaci koscielni rzeszow
OdpowiedzUsuń